W klasie VI szkoły podstawowej książka „Oskar i Pani Róża" była lekturą naszej klasy. Zastanawiałam się na początku dlaczego pani wychowawczyni i jednocześnie nauczyciel języka polskiego wybrała ją jako lekturę uzupełniającą. Miała zapewne jakiś cel. Dla mnie książka ta stała się ważną pozycją, bo ilustrowała moje dotychczasowe życie.
Tytułowy bohater Oskar, dziesięcioletni chłopiec choruje na białaczkę. Rokowania są złe. Chłopiec jest świadkiem rozmowy lekarza z rodzicami i słyszy przypadkiem, że umrze! Straszna wiadomość. Rodzina ze strachu na początku nie odwiedza biednego Oskara. Pozostaje sam, a przy nim pani Róża, wolontariuszka i była zapaśniczka, która pomaga mu przetrwać ciężkie chwile ostatnich 12 dni życia. Pomaga mu poznać Boga,który staje się jego kumplem, któremu może zaufać. Dodatkowo pani Róża proponuje mu, aby każdego dnia pisał listy do Pana Boga. Pięknie opisując każdy dzień, każde 10 lat swojego życia, opowiada, jak rodzi się, dojrzewa, staje się dorosły i na koniec jak jest starcem i umiera. Chłopiec robi coś niesamowitego, coś, co powoduje, że książkę czyta się ze łzami w oczach - opisuje te 12 dni życia jakby przeżył 110 lat.
Książka ta wspaniale pokazuje świat dzieci przebywających na oddziałach onkologicznych, gdzie dzieci są bardziej dorosłe niż ich rodzice. Rodzice panikują, płaczą a dzieci spokojnie przyjmują chemie, chodzą po korytarzu ze stojakami, na których wiszą kroplówki, bawią się, śmieją i płaczą z bólu-tak wygląda ich dzień, tak też rosną i starzeją się. Wiem, co piszę, ponieważ ja tak jak Oskar przez 10 lat często przebywałam na oddziale onkologii. Tam spędzałam dzieciństwo, tam miałam przyjaciół, tam też kończyłam kolejne lata, poczynając od czwartego roku życia.
Czytając książkę „Oskar i Pani Róża” widziałam siebie i swoich kolegów na oddziale onkologicznym. Żeby zrozumieć to wszystko, co ten biedny chłopak przeżył, trzeba byłoby tam przebywać. Nikt lepiej nie rozumie tego, co opisuje Oskar. Mam w domu egzemplarz tej książki – zapewne zawsze będzie w naszym domu i raczej nigdy nikomu jej nie oddam na zawsze. Kiedykolwiek biorę ją do ręki, mam przed oczami swoje lata spędzone na oddziale onkologii a nazbierało się trochę – 10 lat, to zapewne wiele byłoby dni. Wśród tych wielu dni było też dużo pięknych przeżyć, ale było też dużo ciężkich chwil i dni związanych z bólem. Wystarczy, że popatrzę na mamę jak opowiada małe urywki z mojego życia na oddziale, zawsze kręcą się jej łzy w oczach. Nie lubię tego słuchać!
Polecam przeczytanie książki „Oskar i Pani Róża" wszystkim, zarówno młodzieży jak i dorosłym. Każdy w niej może znaleźć fragment swoich przeżyć.Patrycja Śliżewska, kl. 2a